Kilka slow o sobie

Jestem sam.... 
Niezrozumiały, niedoceniony, niezauważalny. 
Pomiędzy przyjaciół wyrzucony, zdradził nawet najlepszy...
Nic się nie liczy, nic nie daje nadziei... Marność... 
Nic nie zostaje prócz bólu, a on zawsze czeka, przyjaciele odejdą, wrogowie porzucą, lecz on zostanie i będzie męczył do ostatniej kropli krwi... 
Nie to zbyt ciężkie. Na zewnątrz spokojny, ale w środku wciąż walczy... 
Przegrywam... 
Wybuchem emocji kończę mękę... 
Nie ma zakończenia, nie ma dobra i szczęścia...
 Zostaje ból... 
Ból nie jest przyjacielem, ani wrogiem, lecz tym co zostaje po odrzuceniu... 
Ciemnością bez końca wpatrzoną w nas i nasze czyny... 
Bolesna ciemność...


Btw Witam! :)

Witam na moim blogu. To moje pierwsze oficjalne przywitanie z Wami :) Mam nadzieje ze podobają się Wam moje wiersze, z czasem będę dodawał nowe, ale to trochę musi potrwać :D zachęcam do regularnego odwiedzania bloga, komentowania oraz rozpowszechniania moich skromnych tekstów, będę wdzięczny. Dziękuje za przeczytanie i komentarze. 

Dziecinstwo



Blask księżyca ponad nami… gromady gwiazd świecące tylko dla nas…
Jak światła na lotnisku pokazują nam drogę… drogę miłości… drogę przez nieznane…
Trzymam Cię za rękę… czuję ciepło Twej  skóry oraz chłodny powiew wiatru… wiosenny, świeży…
Wędrujemy chodnikiem…
Wokół nas góry śniegu…
Jest kwiecień…
Czas zmian…
Ale jeszcze nie dziś… jutro…
Dziś jeszcze zanurzmy się ten ostatni raz w białym puchu… poczujmy się jak dzieci…
Trzymając Cię za rękę… gwiazdy patrzą…
Patrzą, a z nimi księżyc… oświetla nam drogę…
My idziemy dalej… bez końca…
Promienie słońca… parzą… to za wcześnie… jeszcze trochę…
Z naturą nie wygramy…
Spalmy się razem…
W objęciu…
Tak aby zostawić to co było… przed nami wieczność… ona nie czeka…
Wieczność nie czeka…
Możemy ją stracić…
Śpieszmy się…
Słońce ukryło gwiazdy… za późno…
Marzenia skończone… czas zacząć prawdziwe życie…
Bez snu… gwiazd… księżyca… bieli…
Bez sensu…

Prawda o swiecie



Piękna niczym anioł z nieba zleciała...
By pokazać mi cudne obrazy malowane własnymi uczuciami...
Którymi tworzymy razem nowy, lepszy, pełen kolorów w każdym nawet najmniejszym zakamarku...
Świat będący odrealnioną prawdą o nas samych.
Teraz, tu, sami nadajemy swoim skrytym uczuciom wspaniały, radujący sens życia...
W którym pochłaniamy się namiętnie...
Moja Kaliope, nie odchodź, zostań, nie możesz... Odeszła...
I wszystko zniknęło...

Proba generalna




...a ja widzę ją na krańcu świata, spogląda na mnie, jej barwne oczy powiewające włosy, przygryziona warga, przyspieszają bicie mojego serca...
Idę bliżej... i bliżej... stoję przy niej...
Wyciągam ręce...
Dotykam jedwabnej szaty... dotykam twarzy...
Czuje przelatujące miliony impulsów, walczące w moim ciele...
Ona spogląda mi w oczy...
Mówi, lecz nic nie słyszę...
Patrzy na mnie lecz nic nie widzę... już nie...
Nastała ciemność...
Znikła...
Nastał ranek...
Promienie słońca zakończyły spektakl...
Próba generalna za nami...