Cisza tłumów

Ludzi nie obchodzi Twoje szczęście
Między tłumów milczeniem i głosem skłamanym
Tułam się sam, lecz czasem też z Tobą
Nie widać wyjścia
Alternatywa kłamie
Krąg zamknięty, iść do światła
Krąg otwarty, stanąć w miejscu
Ciągle narzekanie i ciągły zgrzyt świadomości
Chce być wolny, chce być wolny
Krzyczy rozdarte serce
Już nie raz ranione strzałą Amora
Bądź ze mną, tylko bądź przy mnie
Nie daj mi zatracić się w myślach, że zginę
Zginę i zgniję pod stopami tłumu
Podaj rękę i ciągnij, ciągnij
Na szczęścia polanę
Na szczęścia przestrzenie
Zapomnieć, że żyje
Zapomnieć co się dzieje…

Nadzieja

Matka głupich, lecz każdy w nią wierzy
Daje siłę na chwile, by znów uderzyć
Nie ma w niej blasku radości i szczęścia
Budzi w nas wiarę i czyni silnymi, lecz
Gdy nas zawiedzie…
Zostawi bez słowa…
Porzuci na wieki…
Chce walczyć za słowa, za miłość i pokój
Bez niej umrzemy
Nie będzie powrotu…
Czego mamy się bać?
Że nie znajdziemy odpowiedzi?
Nie dotrzemy do celu?
Zostaniemy tu sami?
Będę wierzył do końca, na ślepo, bez celu…
Dopóki nie zginę, trwać będę przy dziele
Bo to mnie tu trzyma, to pcha mnie do góry
Aż w końcu się uda
Być, widzieć i żyć

To jest mój cel, drogi przyjacielu…