Nadzieja

Matka głupich, lecz każdy w nią wierzy
Daje siłę na chwile, by znów uderzyć
Nie ma w niej blasku radości i szczęścia
Budzi w nas wiarę i czyni silnymi, lecz
Gdy nas zawiedzie…
Zostawi bez słowa…
Porzuci na wieki…
Chce walczyć za słowa, za miłość i pokój
Bez niej umrzemy
Nie będzie powrotu…
Czego mamy się bać?
Że nie znajdziemy odpowiedzi?
Nie dotrzemy do celu?
Zostaniemy tu sami?
Będę wierzył do końca, na ślepo, bez celu…
Dopóki nie zginę, trwać będę przy dziele
Bo to mnie tu trzyma, to pcha mnie do góry
Aż w końcu się uda
Być, widzieć i żyć

To jest mój cel, drogi przyjacielu…